andi andi
451
BLOG

Decyzja o Powstaniu Warszawskim była słuszna!

andi andi Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Kiedy słuchałem wczoraj opinii o skandalicznej decyzji dowódców AK o zorganizowaniu Powstania, gdy słyszałem o tym jacy oni byli nieudolni i jak skazali miasto na zagładę to nóż mi się w kieszeni otwierał. Zastanawiam się czy Ci ludzie nie znają historii czy może ferują te opinie specjalnie. W końcu przez 50 lat niszczono w pamięci narodowej fakt Powstania Warszawskiego i jego sens. Tą walkę czerwoni przegrali, a w wolnej Polsce, zwłaszcza w młodym pokoleniu Powstańcy cieszą się wielkim szacunkiem i podziwem. Zdaje się, że ten niepodległościowy zryw na dobre zagościł w świadomości narodowej. W takie sytuacji próbuje się więc – nikczemnie – zdyskredytować Armie Krajową i jej dowódców.

Tymczasem, Warszawa w lecie 1944 roku była już skazana na zagładę. Czy wybuchłoby Powstanie czy nie, Warszawa zostałaby zrównana z ziemią, a wiele tysięcy Warszawiaków- także ludności cywilnej wymordowane. Dowódcy Armii Krajowej zdawali sobie z tej sytuacji sprawę. Pozostał wybór czy biernie czekać na zagładę, czy spróbować podjąć walkę, licząc- czasem wbrew rozsądkowi, że może w obliczu tej walki  Alianci jednak kiwną w polskiej sprawie palcem. Nie kiwnęli.

Dobrze o sytuacji w lipcu 1944 roku mówił  ostatnio, Powstaniec- prof. Witold Kieżun w wywiadzie da Wirtualnej Polski:

Sytuacja była taka, że powstanie wybuchło nie 1 sierpnia, a 28 lipca. 21, 22, 23 lipca pokonana armia niemiecka wycofuje się przez Warszawę. (…)  Jednocześnie 22, 23 lipca w Radio Moskwa i w Radiostacji im. Tadeusza Kościuszki (też z Moskwy), mówią: „Warszawiacy, Armia Czerwona jest tuż obok. Ruszajcie natychmiast, tak jak zwykle biliście się, dalej się bijcie. Jeśli każdy z was zamorduje najbliższego Niemca, to my zaraz wam pomożemy”.24 lipca Warszawa jest pełna ulotek. W Lublinie utworzony jest już Komitet Wyzwolenia Narodowego. Armia Polska jest u obrzeży Warszawy. „Chwytajcie za wszystko, za siekierę, za łopatę, bijcie Niemców”. A my nie mamy rozkazów. I teraz przychodzi 25, 26 lipca i co się dzieje? (…) Pojawiają się zorganizowane oddziały [niemieckie- przyp. autora] i widzimy, że wraca administracja. Samochodami przyjeżdżają niemieccy urzędnicy, którzy uciekli. I jest 27 lipca, Warszawa jest pokryta megafonami, szczekaczkami. Co rusz słychać komunikaty niemieckie. 27 lipca jest taki komunikat: „Warszawa została ogłoszona fortecą. Będzie się bronić do ostatniego żołnierza”. (…) Chodzi o taką sytuację, jaka była w Mińsku Litewskim: ewakuacja całej ludności i miasto całkowicie zniszczone. W związku z tym rozkaz niemieckiego gubernatora Fischera: „Dnia 28 lipca o godz. 8.00 sto tysięcy ludzi od 16 do 65 roku życia ma się zgłosić na wyznaczonych specjalnie placach do budowy fortyfikacji. To jest wasz obowiązek. To rozkaz wojenny. Niewykonanie rozkazu będzie ukarane. Mamy 28 lipca, godz. 8.00. Nie zgłasza się prawie nikt, podobno suma summarum 28 czy 30 osób. A więc po raz pierwszy, w całej historii okupowanej Europy, wojenny rozkaz nie został wykonany. I w związku z tym 100 tys. warszawiaków zostało skazanych na karę śmierci. Taka była kara prawie za wszystko w okupowanej Polsce. I teraz był problem, co zrobić? W związku z tym dowództwo Armii Krajowej daje rozkaz: „mobilizacja!”. O godzinie 20.00 wszyscy się zbierają w lokalach wyjściowych z bronią. I czekają na dalsze rozkazy. Godzina 8.00 [dnia następnego- przyp autora] przychodzi łączniczka Lusia, ukrywająca się Żydówka (2 tysiące Żydów ukrywających się w Warszawie brało udział w powstaniu warszawskim). Przynosi rozkaz: „schować broń, wracać do domu”. Jeden z naszych kolegów mówi: „Nasze dowództwo chyba nas zdradziło. I co teraz? Niemcy Jeszcze nie wykonali rozkazu zamordowania nas, bo jeszcze nie wróciła do sztabu cała żandarmeria i gestapo. Ale widać, że wraca. Jak nie dzisiaj, to jutro”. Jesteśmy zrozpaczeni. 30 lipca dowiaduję się o tajnym rozkazie. Matka Olgierda Budrewicza była Niemką, lekarzem w szpitalu gestapowców. Niesłychanie antyhitlerowska, pozytywna pani. Uratowała wielu ludzi. Dostała rozkaz: „Wszyscy Niemcy (było ich dużo) dnia 2 sierpnia mają rano być przygotowani do ewakuacji. Przygotować żywność na dwa dni”. Nasze dowództwo natychmiast się o tym dowiedziało. Sprawa była jasna. 2 sierpnia [Niemcy- przyp. autora] ewakuują Niemców i wtedy wymordują nas. Otoczą poszczególne dzielnice, wyciągną z domów ludzi w sile wieku i ich rozstrzelają. A ludność całą wysiedlą. W związku z tym rozkaz powstania był koniecznością. Ale były jeszcze inne elementy tej decyzji. (…) Znaleźliśmy się więc w sytuacji jak z tragedii greckiej, gdzie każda decyzja dawała ten sam tragiczny efekt.

Cały wywiad znajdziecie TUTAJ -polecam

andi
O mnie andi

NAPISZ DO MNIE  punktwidzenia@op.pl   ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ "POLITYKA TO NIE ZABAWA, TO CAŁKIEM DOCHODOWY INTERES" W.Churchill

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura